Chwyć mą dłoń, jestem cały Twój teraz




Próbując przebić się przez wiwatujący tłum Blanka uśmiecha się delikatnie pod nosem. Przed paroma minutami zakończyła się ceremonia dekoracji tegorocznych zwycięzców Pucharu Polski. Po kilku latach absencji trofeum po raz kolejny wróciło do Bełchatowa, a sam Marcin otrzymał nagrodę dla Najlepszego Środkowego turnieju finałowego.
Tylko nie stchórz, Królewno.
Bąkiewicz widzi jak ciało kobiety delikatnie drży pod wpływem emocji, które nią targają. Już sam fakt, że przyszła na dzisiejszy mecz, rozgrywany w bełchatowskiej hali Energia, jest wielkim krokiem na przód. Wcześniej brunetka z daleka unikała miejsc, które w jakimkolwiek stopniu mogły się jej kojarzyć z jego osobą, tymczasem teraz powolutku przekonywała się, że świat Michała pokrywa się przecież ze światem Marcina.
Wierzę w ciebie.
Oddychając głęboko Blanka podchodzi bliżej barierek przy których Możdżonek podpisuje kolejne kartki i pozuje do zdjęć, zupełnie nieświadomy jej obecności w tym miejscu.
- Marcin. – słysząc jej głos środkowy momentalnie się prostuje
Napotykając w tłumie osób jej roześmiane tęczówki mimowolnie się uśmiecha. W pośpiechu oddając podpisaną kartkę właścicielowi przeprasza innych kibiców i pewnym siebie krokiem rusza w jej kierunku. Opierając się dłońmi o barierki sprawnie ją przeskakuje, by już po kilku sekundach stanąć oko w oku z brunetką.
- Cześć, co ty tutaj robisz? – odchodząc kilka kroków od grupki osób mężczyzna nawet na chwilę nie spuszcza z niej wzroku – Nie wiedziałem, że będziesz.
 - Chciałam ci zrobić niespodziankę. – uśmiechając się niepewnie kobieta nerwowo skupie palcami rękaw swojej granatowej marynarki – Gratuluję wygranej, no i oczywiście nagrody indywidualnej.
- Dziękuję, starałem się. – śmiejąc się Możdżonek opiera się plecami o metalową barierkę – Ślicznie wyglądasz.
Ma rację. Dżinsowe rurki, biała bokserka oraz ciemna marynarka dodają kobiecie seksapilu, a delikatny makijaż i rozpuszczone włosy są doskonałym zwieńczeniem całej stylizacji.
Lekko zmieszana brunetka spuszcza wzrok nie odpowiadając na komplement mężczyzny. Opuszkami palców siatkarz delikatnie odgarnia niesforny kosmyk włosów, który opadł jej na twarz. Niewygodną ciszę pomiędzy nimi przerywa jej cichy szept.
- Przepraszam cię, Marcin.
- Ale niby za co, Blanka?
- Zachowywałam się koszmarnie. – jej duże tęczówki otoczone pierzyną długich rzęs spoglądają na niego – Pewnie mnie nienawidzisz, co?
- Zabraniam ci tak nawet myśleć. – prostując się Możdżonek ujmuje jej drobną twarz w swoje duże, silne dłonie – Słyszysz, zabraniam.
Dalej, Królewno. Powiedz to.
- Dasz mi szansę, Marcin? – wpatrując się w niego brunetka jeszcze nigdy wcześniej nie wydawała się być tak pewna swego – Ja wiem, że już czas pogodzić się ze śmiercią Michała. Zbyt długo przeżywałam swoją żałobę i zapewne gdybym nie spotkała ciebie dalej byłabym zamknięta w kokonie swojego bólu, ale teraz wszystko się zmieniło. Cholernie mi na tobie zależy, Marcin. Nie chcę stracić jeszcze ciebie.
Możdżonek nie czeka na nic więcej. Przyciągając drobne ciało Blanki do siebie zamyka ją w swoim szczelnym i bezpiecznym uścisku. Jego wargi odnajdują drogę do jej malinowych ust i składają na nich subtelny pocałunek. Nie zwracając uwagi na innych mężczyzna wzmacnia objęcie. Opierając się swoim czołem o czoło kobiety Marcin śmieje się radośnie.
- Nie pozwolę Cię skrzywdzić, Królewno. Wierzysz mi?
Energicznie przytakując kobieta ufnie wtula się w ramiona ukochanego mężczyzny…

Bełchatów powoli zasypia. W kolejnych okach gasną światła zwiastując, że lokatorzy właśnie oddają się w ramiona Morfeusza. Stojąc na dachu bełchatowskiej kamieniczki Michał uśmiecha się delikatnie pod nosem. Dopiął swego. Gdzieś tam, w zaciszu własnego mieszkania, Blanka i Marcin nadrabiają te wszystkie stracone tygodnie, a tymczasem Bąkiewicz spogląda na miasto, które przez tyle długich lat było jego osobistym azylem. Chociaż wokół niego unosiły się małe, śnieżne płatki on nie czuje chłodu – nie czuje nic.
- Bąku, nareszcie cię znalazłem!
Słysząc znajomy głos siatkarz ogląda się za siebie. Tuż za nim stoi wysoki, uśmiechnięty mężczyzna. Jego roześmiane tęczówki spoglądają na niego ciekawie, a szczery uśmiech wyraża prawdziwą ulgę.
- Arek?! Arek, to naprawdę ty?! – niedowierzając Michał w przyjaznym geście wpada w ramiona dawnego przyjaciela – Nic się nie zmieniłeś.
- Za to ty postarzałeś się od naszego ostatniego spotkania. Nawet nie wiesz ile czasu ciebie szukałem. Wszyscy na ciebie czekają.
Uśmiech przyjmującego szybko znika.
- Ja nie mogę zostawić Blanki samej.
- Ona nie jest sama Michał, ma przecież Marcina. – dłoń Gołasia ląduje na ramieniu Bąkiewicza – Możdżi jej nie skrzywdzi.
- Skąd to możesz wiedzieć?
- Zapewniam cię, że Marcin nie skrzywdzi matkę swoich dzieci.
- Słucham? – zdziwiony brunet spogląda na środkowego
- Wiem jeszcze dużo rzeczy, Bąku. Ty też możesz się o nich dowiedzieć, wystarczy tylko, że pójdziesz ze mną. Kat i tak już jest na ciebie mocno wkurzony.
- Ale przecież Blanka…
- Poradzi sobie.  Chodź Bąku, pora żebyś i ty znalazł swoje szczęście.
Uśmiechając się niepewnie do przyjaciela mężczyzna delikatnie kiwa głową. Po raz ostatni spoglądając na uśpione miasto podchodzi do Arka. Sam nie wie w którym momencie z dachu bełchatowskiej kamieniczki trafia do wypełnionej po brzegi hali sportowej.
- Bąkiewicz, no nareszcie! – słysząc głos Wagnera Michał uśmiecha się szeroko w jego kierunku – Długo kazałeś nam na siebie czekać. Bez Ciebie nie mogliśmy zacząć.
- Trzymaj Michał. – śmiejąc się radośnie Agata rzuca w jego stronę niebiesko-żółtą Mikasę – Jesteś z nami.
Mróz wygląda pięknie. Jej długie, blond loki leniwymi falami spływają na jej ramiona przyodziane w reprezentacyjną koszulkę. Piękne duże oczy nie straciły na blasku, a cudowny uśmiech zdaje się emanować ciepłem i miłością.
Podążając za linię końcową boiska do uszu Bąkiewicza dochodzi szczery aplauz publiczności. Mocniej zaciskając dłonie na piłce na twarzy siatkarza mimowolnie pojawia się uśmiech. Gwiazdek sędziego daje sygnał… rozpoczyna się mecz… jego najważniejszy mecz…


KONIEC


***

Zgodnie z zapowiedzią jestem i tutaj i od razu uprzedzam, że dzisiejsza notka pod odcinkiem, ostatnim już, będzie bardzo długa.

Tak jak mówiłam wcześniej ostatnią częścią tego opowiadania postanowiłam zakończyć swoją „singielską” karierę blogową. Sama się sobie dziwię, że z moim słomianym zapałem udało mi się doprowadzić aż siedem historii do końca! W każdej z nich chciałam Wam przedstawić trochę inny obraz miłości, przyjaźni i zaufania. Mam nadzieję, że chociaż w niewielkim stopniu udało mi się tego dokonać. Przyznam się Wam, że sama mam ogromny sentyment do dwóch opowiadań – Na Deszczu Łza, ponieważ to był mój pierwszy, siatkarski blog oraz Wybudzenia, ponieważ chyba żadna pisana przeze mnie historia tak bardzo nie utkwiła mi w pamięci jak właśnie ta.

Podczas ponad trzech lat, obfitych w liczne wzloty i upadki, przeżyłam chyba jedną z najfajniejszych przygód w swoim dotychczasowym życiu, ale przede wszystkim poznałam wspaniałych ludzi – Was! Zapewne gdybym chciała każdej z Was podziękować oddzielnie to nie wyszłybyśmy spod monitora przez długie, długie godziny. Dlatego wybaczcie, że podziękuję Wam tam zbiorowo. Szczególne podziękowania należą się Lady Spark ( mojej niezastąpionej, fantastycznej siostrze :* ), Pyśce, Kice ( kochana wybacz jeśli źle odmieniłam ), Melody, Marticie, Paulince, Annie, Flavii, Verlangen, Czytelnicze, Ellie, Jusi, Tajemniczej. Kochane gdyby nie Wy, zapewne już dawno rzuciłabym to wszystko w cholerę, ale Wasze słowa zawsze dodawały mi ogromnej motywacji! Jesteście Wielkie i nigdy w to nie wątpcie! Dziękuję również reszcie, której chociaż nie wymieniłam z imienia/pseudonimu, zawdzięczam bardzo dużo. Każda z Was jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju i to właśnie sprawia, że każda z Was jest wspaniała. Dziękuję jeszcze raz za wszystko.

Co prawda znikam ze swoimi opowiadaniami solo, nie oznacza to jednak ze znikam ze świata blogowego. Nadal możecie mnie spotkań na wszystkich historiach, które współtworzę z Lady Spark i chyba zarówno Ona jak i Martitta nie będę mi miały za złe jeśli wspomnę, że całą trójką coś szykujemy. Ponad to nadal będę na Waszych niepowtarzalnych i wspaniałych historiach.

Jeszcze raz dziękuję za wszystko. Uwielbiam Was.

Wasza, Tea