Brunet uśmiecha się lekko widząc jak para małych, zielonych oczek z zaciekawieniem zerka na niego z monitora służbowego laptopa Blanki. Stojąc za nią mężczyzna delikatnie opiera swoje dłonie na jej ramionach i przysłuchuje się rozmowie jaką dziewczyna prowadzi z Jakubem przez internetowy komunikator. Gdyby nie wyraźnie zarysowujące się na skroniach Novotnego zakola można byłoby stwierdzić, że nic nie zmienił się przez te wszystkie lata. Te same ciemne tęczówki, ten sam łobuzerski uśmiech i łamana polszczyzna, która nadal nie uległa poprawie. Na kolonach atakujący trzymał swoją małą kopie – trzyletniego synka.
- No Michaś pomachaj dla ciotki. – śmiejąc się Kuba ostrożnie muska swoimi wargami główkę chłopca
Malec posłusznie spełnia prośbę ojca, jednak jego wzrok nadal utkwiony jest w postać Michała. Kiedyś Bąkiewicz przeczytał, że dzieci są w stanie dostrzec błąkające się duszę, a z niektórymi nawet się komunikować. Dorośli, bagatelizując sprawę uważali takich „towarzyszy” za wymyślonych przyjaciół, z których ich pociechy w końcu wyrosną. Siatkarz też kiedyś myślał podobnie… dopóki nie umarł.
- No jak pięknie. Jaki ty już duży jesteś, szkrabie.
- Rośnie jak na drożdżach i je tyle co tata, jak tak dalej pójdzie to niedługo będzie nam go łatwiej ubrać niż wyżywić. A ty jak się czujesz, Mała?
- Cholernie za wami tęsknie, wiesz? Raptem dwa tygodnie jesteście w tym przeklętym Gdańsku, a mi się zdaje, że minęły wieki.
- Kiedy Trefl będzie grał z Skrą przyjedziemy do Bełchatowa całą rodziną. Też się za tobą stęskniliśmy, zwłaszcza Misiek.
Brunetka uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, a następnie delikatnie muskając swoimi wargami dłoń posłyła chłopczykowi całusa w powietrzu.
- A ty znowu w pracy. – Jakub z dezaprobatą kręci głową – Blanka czy ty w ogóle sypiasz, bo jak patrzę na te twoje wory pod oczami to wątpię.
- Zaraz będę się zbierała do domu, musiałam załatwić papierkową robotę.
- Jasne. – nie wierzy jej, i słusznie
Dziewczyna lekko wzrusza ramionami. Nie tak miała wyglądać jej przyszłość. Zawsze chciała zostać świetną fizjoterapeutką, a skończyła jako sekretarka w firmie swojego znajomego. Zamiast leczniczym masażem zajmowała się teraz masą papierkowej roboty i praktycznie codziennie zostawała po godzinach. Po śmierci Michała szybko zerwała kontakt z „ich światem” – nie chciała pracować dalej w sztabie bełchatowskiej drużyny, wiedząc dobrze, że wspomnienia związane z Bąkiewiczem byłby zbyt bolesne. Z początku dorabiała jako kelnerka, potem jednak dostała propozycję od swojego dawnego znajomego i w taki sposób wylądowała w niewielkiej firmie przewozowej.
- Blanka, martwię się o ciebie.
- Nie musisz, jestem już dużą dziewczynką, Kubuś. – brunetka wymusza na sobie uśmiech – Powinieneś się raczej martwić o swoich podopiecznych, panie trenerze.
Czech wzdycha głośno. Jego życie wygląda zupełnie inaczej niż dawniej. Ustatkował się - jest szczęśliwym mężem i ojcem. W minionym sezoniedefinitywnie zakończył karierę jako zawodnik i przyjął propozycje gdańskiego klubu, w którym miał zająć miejsce pierwszego szkoleniowca. Nowa rola wymagała od całej jego rodziny ogromnego poświęcenia – razem z Olgą i Michałkiem przenieśli się do Gdańska, aby Jakub mógł dalej zajmować się swoją wielką pasją – siatkówką.
- Uważaj na siebie, dobrze?
- Poradzę sobie.
- I dzwoń częściej.
Dziewczyna przytakuje i macha im na do widzenia po czym szybko zamyka laptopa. Próbując opanować drżenie ciała bierze kilka głębokich wdechów i przymyka powieki. Michał doskonale wie, że w tym momencie Blanka nie pragnie o niczego innego jak tylko zatonięcia w bezpiecznym uścisku ramion Novotnego. Tęskni za przyjacielem niemal tak samo mocno jak za nim. Po jego śmierci to właśnie Jakub zajął się nią nie pozwalając, aby znów wpadła na jakiś durny pomysł. Ale teraz Kuba był w mieście oddalonym od Bełchatowa o setki kilometrów, a ona została tu całkiem sama… bezbronna… stęskniona…
… idzie za nią krok w krok, a mijający ją przechodnie nie zdają sobie sprawy z jego obecności. Za niektórymi z nich również podążają inne duszę, ale akurat one nie są obiektem zainteresowania Michała. On ma już swoją misję – musi mieć oko na kobietę, którą kocha. To zadziwiające, że czasem człowiek kocha tak mocno, że nawet śmierć nie jest w stanie zniszczyć uczucia jakim darzy on drugą osobę. Bąkiewicz już na wieczność ma być oddany tylko jednej kobiecie, a z kolei w jej sercu zawsze będzie specjalne miejsce zarezerwowane tylko i wyłącznie dla niego. Kiedyś się wreszcie spotkają, ale jeszcze nie teraz… ona ma całe życie do przeżycia.
Brunetka zwalnia szukając w swojej torebce kluczy do mieszkania. Spuszcza wzrok i idzie dalej mając nadzieję, ze nie potrąci żadnego przechodnia. Nie mija jednak kilka sekund, a jej wątłe ciało wpada na wysokiego, barczystego mężczyznę.
- Przepraszam. – odpowiadają jednocześnie i spoglądają na siebie
Widząc starego znajomego Michał mimowolnie się uśmiecha.
- Blanka? Cześć.
- Marcin?
Bąkiewicz ma wrażenie, że dla Magneto czas się zatrzymał. Nadal wygląda tak samo jak w wieku dwudziestu siedmiu lat, chociaż już dawno jest po trzydziestce. Jego tęczówki wciąż mają stalowy odcień, a krótka broda szczelnie pokrywa większość powierzchni jego gładkiej twarzy.
- Co ty tu robisz? Myślałam, że jesteś we Włoszech. – dziewczyna wspina się na palce i ostrożnie muska zarośnięty policzek siatkarza
- Wróciłem na stare śmieci i od następnego sezonu gram znów w Skrze.
- To świetnie. Oboje z Hania przeprowadziliście się z powrotem do Bełchatowa, tak?
Możdżonek momentalnie poważnieje. Prostuje się i odwracając twarz w drugą stronę próbuje nadać swojemu głosowi obojętny ton.
- Nie jesteśmy już razem. Rozstaliśmy się kilka tygodni temu.
- Przepraszam, nie wiedziałam.
Mężczyzna uśmiechając się gorzko znów przenosi wzrok na drobną sylwetkę dziewczyny. Jego czujne spojrzenie ją peszy. Zmieszana spuszcza głowę i mamrocząc pod nosem jakąś kiepską wymówkę odchodzi.
Michał idzie jej śladem jednak w pewnym momencie ogląda się za siebie. Marcin nadal stoi w tym samym miejscu i odprowadza brunetkę wzrokiem. Dopiero po kilku dłuższych sekundach zaczyna podążać wcześniej obraną przez siebie drogą…
***
No i jestem. Początki bywają trudne, bywają nieciekawe, szczególnie kiedy ma się pięć kolokwium w przeciągu niespełna tygodnia. Ale jak ja dam radę z zaliczeniami, tak mam nadzieje, że w podobnym stopniu poradzę sobie z tym niedługim opowiadaniem. Ale powiem Wam, że oczywiście ( jak zresztą zawsze ) chcę już pisać samą końcówkę. Ale do tego czasu jeszcze kilka odcinków. Mała pomyłka z bohaterami już została naprawiona i teraz w zakładce „ Obsada” widnieją aktorzy drugiej serii. Rozpisałam się po raz kolejny, a powinnam była się uczyć. Pozdrawiam i do następnego.
No i pojawił się Marcin... ich spotkanie było dość nieoczekiwane, ale mam nadzieje, ze znów ponownie się spotkają... czekam na kolejny:) [rajska-rozkosz] Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńCieżko mi ze świadomością, że Michał jest tylko duchem. A może, i aż ? Nie jest mu łatwo, patrzeć, na to,co dzieję się z Blanką. Podziwiam go, że wgl jest w stanie to robić. Nie ulega jednak wątpliwości fakt, że ją kocha... Lubię Marcina, tylko... jakoś tak dziwnie mi tutaj z nim, w roli głównej.. Jest taki inni, niż Bąkiewicz..
OdpowiedzUsuńJak sobie wyobraziłam Marcina po 30 to jakoś od razu mi się uśmiech na twarzy pojawił, on się nic nie zmieni, będzie tak jak u ciebie w opowiadaniu :P No proszę nasz Możdżon pojechał do Włoch, oj tak dobrze by mu to zrobiło, tyle że chyba ten wyjazd mocno nadszarpnął jego związek z Hanią, tak ze teraz już nie sa razem, Kuba trenerem Trefla, nie mam nic przeciwko, bardzo chętnie jeszcze kiedyś bym zobaczyła Novotnego na naszych parkietach :))) Nie dziwę się Blance że po śmierci Michała odcięła się pod tego co ją z nim łączyło ,ja bym zrobiła podobnie
OdpowiedzUsuńestem na NIE!! oczywiście odnośnie jakiegoś tam końca, o którym piszesz. uwielbiam, jak piszesz i nawet Bąkiewicza jako ducha.
OdpowiedzUsuńco do kolokwium, oczywiście, że sobie poradzisz. musisz, żeby szybciutko do nas wrócić i pisać te cuda :D 3mam kciuki.
rozdział jak zwykle boski. trochę szkoda mi Blanki :( mam nadzieję, że Magneto w jakimś stopniu zastąpi jej Miśka, choć ten i tak będzie zawsze miał szczególne miejsce w jej sercu. no i Kubuś mój ukochany był <3
buźka, kochana!!
Bardzo, ale to bardzo podoba mi się pisanie z perspektywy Michała. No... czego Ty jeszcze nie wymyślisz?
OdpowiedzUsuńHm... co do rozdziału to muszę stwierdzić, że jest jeszcze lepszy od poprzedniego, a co za tym idzie każdy kolejny będzie coraz to doskonalszy :) Strasznie, ale to starsznie szkoda mi Blanki. Nie potrafię sobie wyobrazić, co ona musi teraz czuć... I pojawił się Marcin... Aj... już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Pisz szybciutko kolejny, ale nie olewaj sesji :)
Pozdrawiam.
To takie buty :) Pamiętam, czytałam jedną książkę kiedyś, też był przy dziewczynie duch ukochanego. Z tym, że ona czuła jego obecność.
OdpowiedzUsuńMichał może czuć się bezradny skoro czuwa, a Blanka nawet o tym nie wie. Jednak mimo wszystko sprawuje nad nią pieczę ;) może za pomocą małego Michasia uda mu się coś "fizycznego" zdziałać? :)
I jest Marcin. Chyba w zbliżonym stanie do Blanki. Oni na pewno się zrozumieją.
Powodzenia z zaliczeniami :*
Pozdrawiam
Michał jako osobisty Anioł Stróż Blanki :) zawsze przy niej chociaż ona kompletnie tego nie odczuwa...ale on jest i będzie do momentu aż Blanka ułoży sobie życie na nowo..tak czuję, że jeśli Blanka odnajdzie pełnie szczęście to Dusza Michała w spokoju będzie mogła odejść wiedząc, że jego ukochana znowu jest szczęśliwa. To chyba taka misja z jego strony :) Dzieci widzą wiele interesujących zjawisk których my dorośli nie dostrzegamy...Syn Kuby jest tego najlepszym przykładem :) Marcin hmmm pojawił się chyba w najlepszym z możliwych momentów :) cudownie :)
OdpowiedzUsuńOch Herbatko nawet nie wiesz jak ciężko mi się to czyta :( Przepłaczę całe opowiadanie,naprawdę.. Ciężko mi z tą myślą,ze Michał to tylko duch. Jak widzę to cierpienie Blanki,tęsknotę za Michałem i starym życiem to serce mi się kraje. Spotkanie z Marcinem nieco dziwne,ale od razu widać,ze coś jest na rzeczy. Pozdrawiam Kochana :*
OdpowiedzUsuńgenialne jest po prostu to opowiadanie:)
OdpowiedzUsuńna prawdę strasznie fajnie sie to czyta;)
biedna Blanka...
minęło tyle lat a ona nadal niezmiennie kocha Michała....
i nadal nie potrafi być szczęśliwa....
w dodatku jej najlepszy przyjaciel jest tak daleko....
pozdrawiam;***
No i dotarłam i tutaj. Matko zaległości masa a czasu i chęci żeby ja nadrobić. Już nie marudzę tylko przechodzę do sedna mojego przybycia tutaj. Cieszę się, że kontynuujesz to opowiadanie. Jest tego warte. Bardzo współczuję Blance i wiem, że nigdy nie zapomni Michała. Bo przecież kocha go cały czas... Nawet po tych 5 latach. Miłość to dziwne uczucie... Czasami zbyt bolesne. Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjej... fajny pomysł, żeby pisać z perspektywy Michała :) jestem ciekawa jak to potoczy się dalej :) czekam na ciąg dalszy tego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńDopiero początek a ja już się w tym zakochałam i nie mogę się doczekać kiedy znowu napiszesz. To jest jednocześnie takie strasznie smutne i wesołe. Smutne bo nie mogą być już razem, przez śmierć która wszystko przekreśliła. ale wesołe, ponieważ będą o sobie pamiętać na wieki i nic tego nie zmieni. Moim skromnym zdaniem ukochana Michała zasługuje na szczęście u boku innego mężczyzny, mimo że wiadomo że o Michale nie zapomni. Także czekam na rozwinięcie akcji:) i korzystając z okazji zapraszam na nowe opowiadanie mojego autorstwa, liczę że zajrzysz, skomentujesz i będziesz moją czytelniczka:) www.przerwany-set.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJakże ja się cieszę, że kontynuujesz tę historię. Uwielbiam ją i naprawdę, płakałam przy niej nie raz. Czytam to z zapartym tchem.
OdpowiedzUsuńWidać, że Blanka naprawdę cierpi po śmierci Bąkiewicza. Ale może ktoś, kiedyś ukoi ten ból.
Pozdrawiam, całuję i ściskam :*:*