Wacha się. Widząc jej niepewny wzrok Michał od razu wyczuwa jak je wątłe ciało drży lekko z emocji. Zapewne gdyby nie silne ramie Marcina, które ją obejmuje, brunetka już dawno uciekłaby z imprezy u Wlazłych i zaszyła się w zaciszu swoich czterech, pustych ścian. Bąkiewicz doskonale wie, dlaczego kobieta tak reaguje – boi się. Śmiertelnie przeraża ją fakt zetknięcia się ze światem, który już na zawsze ma się jej kojarzyć tylko i wyłącznie z jego osobą. Te same twarze, ten sam dom, te same okoliczności… wszystko ma być takie same, z wyjątkiem jego obecności.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. – słysząc jej szept Możdżonek z lekkim uśmiechem kręci głową
- Chyba nie chcesz teraz zrezygnować?
- A co jeśli oni wcale mnie tam nie chcą? W końcu po śmierci Michała bezczelnie olałam ich wszystkich.
- Przez całe życie myślałem, że to ja jestem tym rozważnym, statecznym i ostrożnym, ale teraz widzę, że z ciebie jeszcze większa panikara, Blanka.
Śmiejąc się mężczyzna mocniej przytula brunetkę do siebie, jakby w obawie, że ta odwróci się na pięcie i szybko mu ucieknie. Próbując zmienić temat powoli prowadzi ją w stronę drzwi frontowych. Kiedy tylko znajdują się na ostatnim schodku do ich uszu dochodzą wesołe głosy dobiegające z wnętrza domu.
- Chyba zaczęli bez nas. – śmiejąc się nerwowo kobieta próbuje rozluźnić atmosferę – Może nie jesteśmy im do niczego potrzebni.
- Blanka, proszę cię chociaż przez jeden wieczór dobrze się baw. – zatrzymując się w miejscu Marcin uważnie spogląda na brunetkę – Ja wiem, że to nie będzie łatwe, ale przynajmniej spróbuj. Tańcz, pij, śmiej się i rozluźnij.
Odwzajemniając jego spojrzenie Blanka uśmiecha się niepewnie w jego kierunku.
- Wiesz, że robię to tylko i wyłącznie dla ciebie?
Możdżonek już chcę coś odpowiedzieć, jednak w tym momencie drzwi frontowe otwierają się, a w progu pojawia się uśmiechnięta gospodyni przyjęcia.
- Blanka, Marcin, wreszcie! Już myślałam, że zapomnieliście o dzisiejszej imprezie. No, ale nie stójcie tak tylko wchodźcie do środka. – zapraszając ich do wnętrza domu z twarzy Wlazły nawet na chwilę nie schodzi promienny uśmiech – Czekaliśmy na was.
Odwzajemniając gest Blanka ściąga płaszczyk. Oddając go Paulinie ukradkiem spogląda na Marcina, który wpatruje się w nią niczym w obrazek. Michała nie dziwi reakcja przyjaciela, kiedy kilkanaście minut wcześniej widział efekt końcowy przygotowań kobiety zachował się identycznie.
Jest piękna.
Przygaszona zieleń jej sukienki idealnie kontrastuje z odcieniem czekoladowych tęczówek. Pasek w talii podkreśla smukłą sylwetkę, a wysokie, czarne szpilki sprawiają, że nogi wydają się być jeszcze dłuższe i szczuplejsze niż w rzeczywistości. Kosmyki brązowych włosów opadają lekko na odsłonięte ramiona, a delikatny makijaż jest idealnym zwieńczeniem całej stylizacji. Jedyną biżuterię stanowi bransoletka, która stała się przyczyną jej ponownego spotkania z Marcinem.
- No co tak stoicie? Idźcie do salony. Chłopcy już nie mogli się was doczekać.
Jak na potwierdzenie tych słów ze wskazanego przez Paulinę pokoju wygląda zaciekawiony Mariusz.
- Blanka, Możdżon no w końcu.
Dosłownie w ułamku sekundy gospodarz przyjęcia przemierza korytarz po czym obejmując brunetkę mocno ją do siebie przytula.
- Dobrze, że do nas wróciłaś. – szepce jej do ucha, na co dziewczyna reaguje uśmiechem i wzmocnieniem objęcia…
Jej głośny śmiech roznosi się po całym pomieszczeniu. Spoglądając na nią z ust Marcina nawet na chwilę nie schodzi uśmiech. Chociaż impreza u Wlazłych skończyła się już dobre dwie godziny temu to oboje nie chcieli, żeby ten wieczór tak po prostu dobiegł końca. Doskonale czując się swoim towarzystwie postanowili spędzić jeszcze kilka godzin w mieszkaniu Możdżonka i siedząc teraz na kanapie w jego salonie popijali czerwone wino z wysokich kieliszków.
- Dziękuje ci za ten wieczór Marcin. - ostawiając swoje naczynko z alkoholem na szklany blat kobieta spogląda przyjaźnie w stronę środkowego – Naprawdę dobrze się bawiłam.
- Cała przyjemność po mojej stronie. – odwzajemniając gest mężczyzna prostuje się – Mam nadzieję, że częściej będziesz ze mną wychodzić.
- Oj uważaj, bo będę tego nadużywać.
- Nie miałbym nic przeciwko, wręcz przeciwnie byłbym cholernie szczęśliwy z tego powodu.
Na chwile pomiędzy nimi zapada niczym niezmącona cisza, a chłodna stal jego tęczówek krzyżuje się z intensywnym brązem jej spojrzenia. Jego duża, silna dłoń ostrożnie dotyka policzka brunetki pozwalając aby ta z ufnością się w nią wtuliła.
- Jesteś taka piękna, Blanka. – pochyla się nad nią składając w kąciku jest ust delikatne muśnięcie – Najpiękniejsza.
Z początku zdziwiona brunetka niepewnie odwzajemnia pocałunek. Delikatnie drży pod wpływem ciepła rąk Możdżonka, jednak nie wzbrania się przed kolejnymi, coraz odważniejszymi gestami siatkarza. Nie przestając ją całować dłonie bruneta zaczynają zjeżdżać niżej tym samym poznając doskonałą fakturę jej wątłego ciała: idealnie zarysowaną talię, krągłe piersi, aksamitną w dotyku skórę.
- Gdzie, ty byłaś przez całe moje życie? – szepce tuż nad jej uchem jednocześnie rozpinając suwak jej zielonek sukienki
Przybliżając się bliżej mężczyzny Blanka zdejmuje z niego marynarkę, a każdy jej ruch jest przepełniony jakąś trudną do zidentyfikowania tęsknotą. Tak bardzo potrzebuje subtelnego dotyku mężczyzny. Od śmierci Michała minęło już tyle długich miesięcy, podczas których nie miała żadnego czysto fizycznego kontaktu z jakimkolwiek partnerem. A teraz Marcin jest tak blisko niej… tak bardzo realny.
- Kochaj się ze mną, proszę. – mówi cicho pozwalając, aby zwiewny materiał kreacji zsunął się z jej ramion – Proszę. – powtarza prawie bezgłośnie, czując ciepły oddech Możdżonka na szyi
Uśmiechając się delikatnie pod nosem Bąkiewicz odwraca się w drugą stronę. Wychodząc z pomieszczenia zostawia ich samych, pozwalając aby oboje cieszyli się chwilą intymności za którą tak bardzo tęsknili.
Moja Królewna.
W tym momencie Michał oddałby wszystko, aby móc być na miejscu Marcina. Z jednej strony cieszy się, że pomiędzy tą dwójką coś zaczyna się dziać, z drugiej kolei nie przypuszczał, że oglądanie Blanki w ramionach innego mężczyzny może mu przysparzać tyle bólu. Powinien już przecież nic nie czuć, dlaczego więc teraz tak bardzo pragnie zamienić się z Możdżonkiem rolami? Dlaczego tęskni za dotykiem brunetki, za miękkością jej włosów, smakiem malinowych ust? Dlaczego nie może odejść tylko tkwi pomiędzy życiem i śmiercią będąc biernym obserwatorem cierpienia jedynej kobiety, którą kocha?
Na zawsze jestem twój.
***
No i jestem, chyba nawet zgodnie z planem. Moje Drogie jesteśmy już na półmetku. Jeszcze tylko pięć odcinków i kolejne opowiadanie będzie można włożyć do szufladki „zakończone”. Mam nadzieję, że do tego czasu jeszcze ze mną wytrzymacie. Pozdrawiam serdecznie.
Ten rozdział jest po prostu cudowny! Brakuje mi słów żeby idealnie opisać mój stan emocjonalny w tym momencie. Już wiem, dlaczego wybrałaś tę piosenkę akurat do tego rozdziału. Pasuje tutaj idealnie.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o samą treść tej części to jestem mimo wszystko zaskoczona tym, jak potoczyły się sprawy pomiędzy Blanką a Marcinem. Mimo wszystko myślałam, że do ich zbliżenia dojdzie znacznie później, a tu taka niespodzianka.
Ciągle nie przestajesz mnie zadziwiać. Pozdrawiam i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Pisz go szybko!
Na pewno nie jest im obojgu łatwo... ale może właśnie to sprawi, że będą wstanie obdarzyć się silnym uczuciem? :) Myślę, że Michał już wystarczająco dużo zrobił dla Blanki, i może ze spokojem już 'odejść' :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Ja też się cieszę że Marcin dostrzegł w Blance nie tylko dziewczynę zmarłego przyjaciela, nie tylko koleżankę czy przyjaciółkę, ale przede wszystkim kobietę. Zadziwiająco łatwo było mi sobie wyobrazić Możdżona, a to nie jest dla mnie czasami takie proste, ale nie tutaj, tutaj wszystko było tak opisane że mogłam się tylko rozpływać nad każdym słowem. Mam tylko nadzieję że Blanka rankiem nie bedzie żałować swojego postępowania, bo nie wiadomo jak zareaguje
OdpowiedzUsuńSama przyjemność z tobą wytrzymywać :) Odcinek jak najbardziej udany, zresztą, ty masz same udane ;) Widzę, że świetnie się wczułaś w rolę Michała zjawy :) Blanka potrzebowała mężczyzny, a Marcin chyba nie mógłby jej skrzywdzić, nie on :) Oby Bąku w końcu ze spokojem trafił do nieba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ten rozdział jest wyjątkowy. Jeden z lepszych. Po prostu magiczny. Blanka i Marcin stają się sobie coraz bliżsi i dobrze. Potrzebna jest im druga połówka. Taka, która ich zrozumie. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńszkoda mi Bąka :( dobrze, że Blanka w końcu wyszła do ludzi, może u boku El Captaina odnajdzie szczęście, nie może być inaczej, Michaś nie pozwoli jej skrzywdzić. czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńDobrze, że Blanka wreszcie przestała odcina się od ludzi. Tak żyć nie można, tym bardziej, że to nie wpływa dobrze na jej psychikę.
OdpowiedzUsuńAle teraz jest Marcin, któremu na niej zależy. Mam również nadzieje, że Blanka nie ucieknie od Możdżonka i postanowi wreszcie ułożyć sobie życie na nowo.
Pozdrawiam:*
Ten odcinek jest wspaniały. Taki magiczny. Blanka i Marcin potrzebują bliskości i kogoś kto ich zrozumie. Mam nadzieję że ten moment jeszcze bardziej przybliży ich do siebie. W końcu obydwoje zasługują na szczęście i miłość.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny odcinek
pozdrawiam:**
Jak ty mnie zaskakujesz kobito! ale jak bardzo pozytywnie to sobie nie zdajesz z tego sprawy! no uwielbiam! Marcin i Blanka, Blanka i Marcin- wiesz jak to ładnie brzmi ! jestem urzeczona! nie sądziłam, że to wydarzy się między nimi tak szybko! ale jestem bardzzoooo happy! bardzo, bardzo! że Blanka zaczęła dopuszczać do siebie innego mężczyzne niż Michał, Marcin zobaczył w niej kobietę! aj żeby tylko rano nie uciekła...moje myśli;p cudownie i męcz nas dłuuugo!!
OdpowiedzUsuńDobrze, że Blanka wreszcie wyszła do ludzi, odnowila znajomości i pozwoliła zbliżyć sie do siebie Marcinowi. Oby tylko z rana niczego nie żałowała!
OdpowiedzUsuń